Ten kto przybył w sobotnie popołudnie na boisko Czarnych mógł i przeżył istny horror a tylu goli nie zobaczył by nawet na najwyższym poziomie ligowym. Trzeba przyznać że zawodnicy drużyny CSG potrafią podnieść „atrakcyjność” meczu po same szczyty. Mecz zaczęliśmy spokojnie i rozważnie i po….5 minutach prowadziliśmy 1:0. Zdobywcą bramki był DAWID SKORUPSKI ale… nie minęło następne pięć minut a już był remis, po rzucie rożnym zawodnik gości strzałem głową pokonał ARKA WACHLARZA. Na szczęście szybko otrząsnęliśmy się po utracie bramki i już w 18 minucie prowadziliśmy 2:1, rodzinne zagranie WYPYCHÓW wykończył młodszy ADRIAN strzałem nad leżącym bramkarzem. W 39 minucie było już 3:1 , fatalny błąd obrony gości ( za słabe podanie do bramkarza ) wykorzystał DAWID SKORUPSKI będąc sam na sam z bramkarzem „położył” go i z ostrego kąta wpakował piłkę do siatki i taki wynik utrzymał się do przerwy.
Po przerwie wydawało się że kontrolujemy mecz i jest tylko kwestią czasu kiedy zdobędziemy kolejne bramki gdy tym czasem grająca ambitnie i zaangażowaniem do końca drużyna Nadziei w odstępie 10 minut ( pomiędzy 55’ a 64’) doprowadziła do remisu po kuriozalnie straconych przez nas bramkach i zrobiło się nerwowo. Na szczęście ich radość nie trwała długo w 68’ na strzał z pola karnego zdecydował się DAWID MADEJSKI , obrońca gości tak nieszczęśliwie ( nie dla nas ! ) interweniował że wpakował piłkę do własnej bramki , trochę odżyliśmy ale gra była nerwowa a ataki gości były naprawdę groźne, szczególnie stałe fragmenty gry które siały spore zagrożenie pod nasza bramką. W 77’ padła piąta bramka dla naszej drużyny, na silny, płaski lecący tuż nad murawą strzał z ok 20 metrów zdecydował się SŁAWOMIR ZAKRZEWSKI po którym piłka odbiła się od słupka następnie od pleców leżącego bramkarza gości i wpadła do siatki ( bramka prawie identyczna jak naszej reprezentacji w meczu z Portugalią Jacka Krznówka). Goście nie mając już nic do stracenia ruszyli całą drużyną co nam ułatwiło zadanie . W 81’ na polu karnym sfalowany został BARTOSZ STĘPNIOWSKI ( „dał” bardzo dobrą zmianę za DAWIDA MADEJSKIEGO) i sędzia „prowadzący” te zawody nie miał innego wyjścia jak wskazać na rzut karny który na bramkę zamienił DAWID WYPYCH dość szczęśliwie gdyż bramkarz obronił strzał ale piłka była uderzone na tyle silnie że piłka wślizgnęła się do bramki a strzelec odetchnął z ulgą . Lecz nie był to koniec emocji, dwie minuty później w 83’ z ok. 40 metrów z pod linii bocznej goście egzekwowali rzut wolny , piłka dość długo leciała w kierunku naszej bramki , jeden z naszych obrońców ( on wie i my wiemy kto ) krzyknął „przejdzie” , AREK WACHLARZ tylko zaasekurował piłkę ale….. ta ku zdziwieniu wszystkich wpadał mu za kołnierz i zrobiło się 6:4. Goście do końca grali i walczyli o korzystny wynik ale byli już w stanie nic zdziałać.
Cieszy wygrana, pierwsza wygrana na własnym boisku w tym sezonie ale zdecydowanie straciliśmy za dużo bramek, kuriozalnych bramek po mega błędach w obronie. Przy lepszej drużynie gości nie było by korzystnego wyniku. Trzeba oddać drużynie TSPN NADZIEJA BYTOM iz przy obojętnie jakim wyniku grała ambitnie do końca i walczyła o każdą piłkę. Wielki SZACUN
Kilka słów trzeba poświecić panu sędziemu, bardzo dobrze że na meczu był obserwator p. Julian Rakoczy bo gdyby obie drużyny opowiedziałyby co wyprawiał sędzia nikt w kolegium sędziów Podokręgu Bytom by nie uwierzył. TO BYŁA POPROSTU ŻENADA I KPINA Z SĘDZIOWANIA i tyle w tym temacie.