Sobotnie spotkanie z zespołem Nadziei Bytom z pewnością nie był wielkim wydarzeniem. Pomimo tego, że nasz zespół wygrał aż 5 do 2 uważam, że zagrał najgorsze spotkanie z dotychczasowych. Usprawiedliwieniem może by fakt, że zawodnicy mieli w nogach trudny, środowy pojedynek pucharowy z Szombierkami Bytom, a z racji tego, że jest tyle kontuzjowanych zawodników, a kilku z powodów służbowych byc nie mogło zagraliśmy praktycznie tym samym składem. Na prowadzenie w 15 minucie wyprowadza nas Paweł Dzierżanowski, który po raz kolejny udowadnia, że jest w tym sezonie silnym punktem zespołu. Po strzelonej bramce mamy kilka sytuacji, żeby podwyższyc wynik spotkania, niestety zupełnie nam to nie wychodzi. Za to gospodarze wyrównują w 30 minucie meczu, po błędzie naszej defensywy. W doliczonym czasie pierwszej połowy po jeszcze większym błędzie przegrywamy 2 do 1, kiedy znowu tracimy bramkę po stałym fragmencie gry. Reprymenda, ostra reprymenda w szatni naszego trenera na szczęście pomogła. Już w 46 minucie meczu po koronkowej akcji do wyrównania doprowadza Seba Świerc, a 2 minuty później z rzutu karnego na prowadzenie wyprowadza nas Janusz Barański. Gramy dalej swoje. W około 80 minucie meczu przepiękna bramkę, stadiony świata z rzutu wolnego w samo okienko bramki gospodarzy zdobywa Oli Stawicki, a wynik meczu ustala fajną, zespołową akcją Robert Srebro.
Podsumowując mecz zupełnie bez historii, ale najważniejsze 3 punkty, które dopisujemy do 17 i matematycznie wychodzi, że mamy ich już 20. To naprawdę nieźle. Cieszy fakt, że do zespołu powoli już będą wracac kontuzjowani wczesniej zawodnicy. Byc może zdarzy się jeszcze w tym sezonie mecz, że zagramy w końcu w optymalnym składzie. Wielkie dzięki za mecz naszym kibicom, których było 30 na tym spotkaniu. Zapraszamy już w następną sobotę, gdzie w Boruszowcu zagramy z zawsze groźnym i nieobliczalnym Rozbarkiem Bytom.